Adrenalina uzależnia... czyli jak to jest być Strażakiem i Ratownikiem Medycznym jednocześnie i nie ZWARIOWAĆ

Drodzy Państwo rozpoczynamy cykl rozmów ,,Porozmawiajmy o…’’ z ludźmi z różnych branż, pełnych pasji, z ludźmi, którzy mają coś do powiedzenia i chcą się tym podzielić.

Strażak, Ratownik to zawody dla ludzi, od których wymaga się wysokiego poziomu sprawności psychofizycznej oraz dużej odporności na stres. Są one zakwalifikowane do grupy zawodów o bardzo wysokim poziomie ryzyka. Praca Strażaka czy Ratownika Medycznego jest niezmiernie ciekawa. W związku z tym chciałam znaleźć osobę, która tą moją ciekawość zaspokoi. Udało się! 🙂

Poznajcie mł. asp. Roberta Dikau, który pracuje jako Strażak w Państwowej Straży Pożarnej w Ciechanowe. Oprócz tego jest również Ratownikiem Medycznym. Sama się zastanawiam, jak można pogodzić te zawody, ale Robert przekonuję mnie w rozmowie, że wszystko może się udać. Kwestia chęci i dobrej organizacji pracy. Zresztą, przeczytajcie sami. Zapraszam 🙂

Red.:Banał, ale muszę zadać to pytanie: czemu akurat Strażak? Realizacja dziecięcych marzeń, czy raczej kontynuacja rodzinnych tradycji?

Robert: „Czemu akurat Strażak?” To jedno z tych pytań, które towarzyszy mi od pierwszych naborów, gdy starałem dostać się w szeregi PSP. Nigdy nie wiedziałem, co na nie odpowiedzieć. Kontynuacja rodzinnych tradycji na pewno nie. Jestem pierwszym zawodowym strażakiem i byłem chyba pierwszym druhem OSP w rodzinie. Czy realizacja dziecięcych marzeń? Też raczej nie. Będąc w szkole podstawowej uczestniczyłem w konkursach wiedzy pożarniczej, jednak bez większych sukcesów. Nie należałem do młodzieżowej drużyny pożarniczej (MDP), bo w tamtych czasach ich nie było.

Dopiero kończąc szkołę średnią w mojej głowie zrodził się pomysł zostania strażakiem. To wtedy zapisałem się do Ochotniczej Straży Pożarnej, ukończyłem szkołę Ratownictwa Medycznego, porobiłem przydatne kursy i zacząłem regularnie uprawiać sport. Wystartowałem w kilku naborach, by w końcu dostać się do pracy w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ciechanowie (130 km od rodzinnej miejscowości).

Red.: Oprócz pracy Strażaka jesteś również Ratownikiem Medycznym. Który zawód jest bardziej wymagający?

Robert: Nie da się tego porównać. Oba te zawody wymagają ciągłego doskonalenia umiejętności i aktualizowania wiedzy. W obu tych zawodach co jakiś czas pojawia się nowy sprzęt oraz zmieniają schematy postępowań.

Ratownik medyczny musi posiadać szeroką wiedzę oraz doświadczenie, żeby rozpoznać stany zagrożenia życia. W swoim ampularium ma do dyspozycji prawie 50 leków, których musi znać działanie, wskazania oraz przeciwwskazania do podania. Wiedzieć, jaką dawkę podać osobowi dorosłej, a jaką dzieciom oraz jakie mogą być jej działania niepożądane. Do tego dochodzi ponad 30 medycznych czynności ratunkowych, znajomość anatomii, fizjologii, sprzętu medycznego, itp.

W straży nie ma tak wielu możliwości, jeśli chodzi o ratowanie zdrowia. Opieramy się tu głównie na kwalifikowanej pierwszej pomocy. Posiadamy torby R1 wyposażone tak, żeby zabezpieczyć pacjenta do czasu przyjazdu ZRM (zespołu ratownictwa medycznego).

Mamy za to specjalistyczny sprzęt, którym można wykonać dostęp do poszkodowanego i go ewakuować ze strefy niebezpiecznej. Do naszych zadań należy także gaszenie pożarów, ratownictwo wysokościowe, techniczne, wodno-lodowe, chemiczno-ekologiczne oraz poszukiwawcze.

Red.: Czy ciężko jest pogodzić pracę Strażaka z pracą Ratownika Medycznego? A może umiejętności w jednej pracy przydały się w drugiej?

Robert: Są to dwa różne, a zarazem bardzo podobne zawody. Pomimo że mamy inne zadania, cel jest jeden – ratowanie życia i zdrowia ludzi.

Gdy spotykamy się na zdarzeniach łączymy siły i współpracujemy. Znika podział ratownik-strażak. Umiejętności i wiedza z drugiej pracy sprawiają, że nie trzeba nam dwa razy czegoś tłumaczyć. Jest dodatkowa para rąk do pomocy, a akcja przebiega sprawniej. Analizując statystyki wyjazdów straży z ostatnich lat zauważyć można, że rośnie liczba tzw. izolowanych zdarzeń ratownictwa medycznego (IZRM). Są to zdarzenia, do których nie ma możliwości natychmiastowego zadysponowania karetki lub gdy przewidywany czas jej dotarcia jest dłuższy, niż czas dotarcia straży pożarnej. Dostosowując się do potrzeb straż się rozwija. Coraz więcej sprzętu medycznego znajduje się na naszych wozach. W planach jest też zakup ambulansów z projektu MSWIA „karetka w każdej gminie”.

Czy ciężko pogodzić obie te prace? System zmianowy w pogotowiu i straży jest podobny. Dyżury/służby zaczynają się i kończą o podobnych godzinach. Jeśli więc ktoś potrafi planować i zarządzać swoim czasem bez problemu może pogodzić jedno i drugie.

Red.: Jak zachowujesz „zimną krew” w dramatycznych momentach swojej pracy? Jak pracować i nie zwariować?

Robert: Nie mam uniwersalnej porady jak zachować „zimną krew”. W sytuacjach szczególnie stresujących kluczową rolę odgrywa doświadczenie. Im więcej człowiek w życiu widział, tym mniej go może zaskoczyć. Robiąc coś pierwszy raz zawsze towarzyszy nam więcej emocji. Jeśli jednak wykonujemy już coś po raz kolejny idzie nam dokładniej i szybciej. Można ćwiczyć pewne sytuacje na fantomach i odgrywać scenki. Nigdy nie ma dwóch takich samych akcji, ale schematy postępowania się powtarzają.

Jak pracować i nie zwariować? Uważam, że każdy strażak czy ratownik jest pasjonatem tego, co robi. Adrenalina uzależnia. Każdy wyjazd daje niesamowitą frajdę, a możliwość pomocy osobie w potrzebie rekompensuje nieprzespane noce i zmęczenie. Jeśli ktoś nie czerpałby z tego satysfakcji szybko wypaliłby się zawodowo i znalazł sobie spokojniejsze zajęcie.

Red.: Czy wykonując takie zawody jak Ty można się przyzwyczaić do widoku krwi, bólu, cierpienia a niestety w niektórych przypadkach i śmierci?

Robert: Do zdecydowanej większości z tych rzeczy na pewno można się przyzwyczaić. Widok krwi, złamań i bólu towarzyszy nam już od pierwszych praktyk zawodowych. Nauczono nas, jak sobie z tym radzić: wykonujemy opatrunki, stabilizujemy złamania, podajemy leki przeciwbólowe. Widok cierpienia i śmierci (szczególnie osób młodych) zawsze będzie wywierał na nas pewne emocje. Jesteśmy „tylko” ludźmi i empatia to jedno z uczuć, którego się nie pozbędziemy. Należy pamiętać, że nie wszystkich da się uratować. Czasami jest po prostu za późno na pomoc oraz rozległość obrażeń jest za duża.

Red.: Zbliżamy się do długo wyczekiwanych wakacji, zaplanowanych rodzinnych urlopów. Czy istnieje dekalog bezpieczeństwa podczas takich wyjazdów. Na co zwrócić szczególną uwagę, aby wrócić cało z urlopu?

Robert: Wakacje to czas rodzinnych wyjazdów oraz spotkań z przyjaciółmi, czas relaksu i dobrej zabawy. Pamiętać jednak należy, że okres ten nie zwalnia nas z obowiązku dbania o swoje bezpieczeństwo. Musimy zachować zdrowy rozsądek i pamiętać o przestrzeganiu podstawowych zasad bezpieczeństwa.

Przed wakacjami należałoby przypomnieć sobie zasady udzielania pierwszej pomocy oraz zajrzeć do apteczki. Sprawdzić, czy nic w niej się nie przeterminowało i w razie potrzeby uzupełnić braki. Każdą naszą podróż powinniśmy odpowiednio zaplanować, żeby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji.

Ruszając w piesze wędrówki pamiętajmy o właściwym ubiorze, w szczególności dobrych butach. Nie wyruszajmy w trasę, jeśli widzimy, że nadchodzi burza. Podczas górskich wycieczek nie schodźmy ze szlaków.

Po każdym wyjściu z miejsc zalesionych sprawdźmy skórę na obecność kleszczy. Pamiętajmy, że w lesie nie można rozpalać ogniska.

Do plecaka zawsze zabieramy butelkę wody, czapkę (lub coś, co osłoni nas przed słońcem np. krem z filtrem), naładowany telefon, apteczkę.

Szczególną uwagę musimy zachować nad wodą. Kąpmy się tylko w miejscach do tego przeznaczonych, na strzeżonych i bezpiecznych kąpieliskach. Nie wchodźmy do wody po spożyciu alkoholu.

Zasad bezpieczeństwa jest naprawdę bardzo dużo. Trudno byłoby je wszystkie wypisać. Najważniejsze jest to, żeby zawsze kierować się zdrowym rozsądkiem i we wszystkim zachować umiar.

Red.: W swojej pracy na pewno nieraz spotkałeś się z brakiem rozwagi podczas „urlopowania”. Jak myślę o zagrożeniach, to pierwsze co przychodzi mi do głowy to alkohol. Jeździmy, pływamy, odpoczywamy, mając % we krwi. Wiadomo, wszystko jest dla ludzi, ale powinno być w granicach rozsądku. Co jest obecnie największą zmorą wypadków, do których dostajecie wezwania podczas okresu letniego?

Robert: Alkohol i brawura w okresie wakacyjnym zawsze podnosi liczbę naszych wyjazdów. Policyjne statystki pokazują, że w każdym z miesięcy wakacyjnych zatrzymywanych jest około 11 tys. osób prowadzących „na podwójnym gazie”. Po spożyciu alkoholu stajemy się lekkomyślni i nieprzewidywalni, wzrasta w nas potrzeba stałej rozrywki. Wydaje się nam wtedy, że jesteśmy świetnymi pływakami, skoczkami a nawet kaskaderami. Właśnie wtedy najłatwiej o tragedie. W czasie poprzednich wakacji utonęło łącznie 87 osób, a alkohol jako przyczyna występował, aż w 24 przypadkach.

Red.: Chcąc zakończyć rozmowę miłym akcentem muszę zapytać o czas wolny i plany urlopowe. 😊 Wakacje w Polsce, czy za granicą?

Robert: Czas wolny zawsze staram się spędzać z narzeczoną Natalią (którą korzystając z okazji chciałbym pozdrowić 😊 ). Uwielbiamy aktywnie spędzać czas, czy to jeżdżąc na rowerach, rolkach, czy motocyklu. Wieczorem jest chwila, by przeczytać książkę, czy obejrzeć film na Netflixie.

Nie mamy na razie konkretnych planów urlopowych. Zbieramy magnesy na lodówkę, więc fajnie byłoby odwiedzić jakieś nowe miejsce. 😉

Red.: My również pozdrawiamy Natalię 🙂 Dzięki za rozmowę. Nie pozostaję mi nic innego jak życzyć udanego urlopu, który jeszcze przed Wami 🙂

Robert: Dzięki.

Rozmawiała: Wioleta Piątkowska

Fot.: arch. prywatne Robert Dikau

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*