Wiola Piątkowska o swojej przygodzie zawodowej i planach na przyszłość, czyli historia, która pisze się dalej!

Red. Za niespełna dwa lata Internetowa Telewizja Ciechanów będzie obchodziła swoje 10-lecie. Czy kiedyś pomyślałaś, że Twoja ścieżka zawodowa będzie prowadziła właśnie do dziennikarstwa?

Wiola: To prawda, za moment nasza telewizja będzie na rynku dekadę. Przyznam szczerze, że nie wiązałam swojej przyszłości z dziennikarstwem. W sumie to robiłam wszystko, żeby nie być dziennikarką. Szkoła, studia były raczej w kierunku nauk ścisłych. Nie do końca jednak dawało mi to satysfakcję. Od kiedy pamiętam, lubiłam się udzielać, aktywnie brać udział w różnych projektach, otaczać się ludźmi. Paradoksalnie łatwiej było to robić w momencie kiedy byłam uczniem niż studentem. Od najmłodszych lat, jeszcze jako uczeń SP im. Marii Konopnickiej w Młocku brałam udział w różnych konkursach: recytatorskich, historycznych, humanistycznych. Muszę przyznać, że moi ówcześni nauczyciele p. Racki i p. Sadowska z tejże właśnie szkoły, dostrzegli we mnie jakiś talent i duszę humanisty 😊 W tym przekonaniu utwierdzała mnie w liceum śp. Marianna Kozłowska. Po maturze przyszedł czas na decyzje i wszystko jednak poszło w kierunku biologii. Po uzyskaniu tytułu magistra zapadła decyzja powrotu do rodzinnej miejscowości – Lipówca (Gmina Ojrzeń). Dopiero później zrodził się „szalony” pomysł, z tej perspektywy czasu mogę śmiało stwierdzić, ze to było szaleństwo, żeby bez żadnych koneksji próbować założyć własny, dosyć ryzykowny biznes – Internetową Telewizję Informacyjną. Muszę podkreślić, że to właśnie Michał – mój Mąż, jest twórcą i pomysłodawcą TV. To on „nakręcił” mnie na ten projekt i namawiał do podjęcia „rękawicy” i ryzyka.

Red. Opłacało się zaryzykować?

Wiola: Skoro utrzymaliśmy się na rynku tyle lat, zbudowaliśmy grono odbiorców, to zdecydowanie tak! 😊

Red. Jaka sama mówisz, plan był „szalony”. Rozumiem, że początki nie były łatwe?

Wiola: Zdecydowanie. Wiesz, jak to jest jak wchodzisz w grupę ludzi, którzy się już doskonale znają, a Ty musisz się „przebijać”, żeby w ogóle ktokolwiek Cię zauważył. I tak dzień w dzień, tydzień po tygodniu, jak ta kropla wody drążyliśmy, aż skała trochę skruszała. Tym bardziej, że pomysł założenia TV nawet dla moich bliskich był delikatnie abstrakcyjny. Udało się i z tego jestem najbardziej dumna!

Red. Co dała Ci praca w TV?

Wiola: Przede wszystkim poznałam mnóstwo wartościowych ludzi. Nie ukrywam, że zdarzały się przypadki, gdzie potrafili mnie jednak bardzo negatywnie zaskoczyć. Zawsze w to co robiłam, robię, wkładam dużo serca i zaangażowania. Tym bardziej bolało, gdy ktoś tego nie docenił albo próbował wykorzystać. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu człowiek zaczyna zyskiwać „grubą” skórę i nie jest już tak naiwny.

Cieszę się, że przez te lata mogliśmy, również za pomocą naszej kamery, nieść pomoc włączając się w różnego rodzaju akcje charytatywne, podejmowaliśmy różne tematy społeczne, staliśmy blisko ludzi. Bardzo dużą wartością dodaną jest fakt, że telewizja jeszcze bardziej „otworzyła” mnie na ludzi.

Red. Jak sama wcześniej powiedziałaś, pochodzisz z małej miejscowości w gminie Ojrzeń. Teraz obecnie mieszkasz w Ciechanowie. Jak to jest z Tobą: jesteś bardziej „miejska” czy „wiejska”?

Wiola: I taka i taka, ale mimo wszystko moje serce zawsze będzie bliżej wsi. Tam się wychowałam (w Lipówcu), tam zaczynałam edukację (w Młocku), tam poznałam ludzi i nawiązałam przyjaźni na lata. Zresztą teraz bardzo często wracam do moich rodzinnych stron. Szczególnie w okresie wiosennym i letnim uwielbiam spędzać czas na wsi. Nie dość, że doceniam tę ciszę, to jeszcze spacerując po polnej ścieżce (nie każdy wie, ale za dzieciaka miałam rytuał chodzenia po niej i przygotowywania się do zajęć szkolnych) wracam wspomnieniami do tamtych czasów i czasami żałuję, że już nie wrócą. Na wsi odnajduję spokój.

Red. Jesteś dowodem na to, że jak człowiek czegoś mocno chce to może wiele zdziałać?

Wiola: Jakie piękne podsumowanie 😊 Nie wiem, czy wiele, ale na pewno nasza przyszłość leży w naszych rękach. Nie możemy wychodzić z założenia, że nasze pochodzenie nas definiuję. Jakby ktoś mi parę lat temu powiedział, że będę prowadzić w Brukseli debatę z Marszałkami 4-województw,  to bym nie uwierzyła i raczej zaczęła się śmiać. Życie jest nieprzewidywalne i musimy wyciągnąć z niego maksa.

Red. Nowy Rok, nowe wyzwania?

Wiola: Oczywiście jak co roku 😊 A tak na poważnie, to nie zarzekam się, że schudnę i że to jest moje główne postanowienie noworoczne. Na pewno chcę podjąć nowe działania, które będą dla mnie swoistym wyzwaniem, ale wiem, że dam radę!

Czego sobie i Wam życzę w Nowym Roku? Zdrowia, bo bez niego nie mamy nic. Ostatnio zamiast dwóch nóg miałam cztery i uwierzcie mi, że zaczynam doceniać zwykłe samodzielne zejście po schodach, spacer czy kąpiel. Dlatego zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia a resztę ogarniemy 😊

Red. Dziękuje za rozmowę.

Wiola: Dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*